Temat jest dość szeroki, ale to dobrze, łatwiej będzie go dostosować do różnych poziomów. Proponuję rozpocząć zajęcia od omówienia sposobów w jakie człowiek poznaje otaczający go świat (niektórzy mówią, że poznawać można nawet coś więcej niż świat).
Omówmy jednak dwa podstawowe źródła poznania:
Zmysły – wzrok, słuch, powonienie, smak, dotyk.
Rozum-logiczne rozumowanie, tzw. „zdrowy rozsądek”, abstrakcyjne myślenie, dedukcja, indukcja...
Istnieje też według niektórych poznanie mistyczne, intuicyjne, ale na razie się tym nie zajmujemy.
Z całą pewnością już w tym momencie uczniowie zaczną się kręcić ze zniecierpliwienia.
Trzeba pokazać, że te źródła poznania NIE SĄ PEWNE. Można uzyskać to prezentując szereg iluzji i złudzeń optycznych. W Internecie znajdziemy mnóstwo takich przykładów, niektóre są bardzo ciekawe. Wystarczy odszukać za pomocą nieocenionego wujka Google frazę „złudzenia optyczne” lub „iluzje”. You Tube też się przyda. Można pokazać film z iluzjonistą-magikiem....
Można zaprezentować prostą iluzję z patykiem w szklance, który wydaje się złamany. A więc mamy co chcieliśmy – zmysły mogą nas mylić. Czy to dobrze czy źle? W pewnych sytuacjach dobrze. Gdyby nas nie myliły nie mogłaby istnieć telewizja, przynajmniej w formie jaką znamy.
Trudniej będzie z rozumem. Rozum wydaje się pewniejszy. Proponuję sięgnąć do następujących argumentów: zabobony, fałszywe przekonania, fałszywa wiedza, pozorne „autorytety”, przywiązanie do przekonań, strach, panika, oddziaływanie tłumu, tzw. „tradycja”, która nieraz uniemożliwia samodzielne myślenie...
Rozum, choć zdaje się pewniejszy niż zmysły również może nas mylić.
Pójdźmy dalej w przypuszczeniach i załóżmy, że świat, który nas otacza jest rodzajem złudzenia lub snem. Czy łatwo jest odróżnić jawę od snu? „Sen jest nielogiczny, a jawa tak” – ktoś powie. Jednak o tym, że nasz sen był nielogiczny wiemy dopiero PO PRZEBUDZENIU. Kiedy śniliśmy, wszystko wydawało nam się całkiem sensowne- latające koty, straszydła i różne fantazje. Śniąc nie wiedzieliśmy, że śnimy.
Poza tym, „logiczność” świata może wynikać z prostego faktu, że innego świata niż nasz nie znamy.
Kartezjusz – hipotetycznie założył, że świat, Bóg, a nawet ja sam – nie istnieją. Poszukiwał absolutnej pewności, która u niego łączyła się z oczywistością. Gdybyśmy znali choć jedną rzecz, która jest absolutnie pewna – na jej podstawie moglibyśmy dedukować całą resztę. Tylko absolutna pewność może być podstawą nauki i w ogóle wiedzy o świecie.
W końcu Kartezjusz znalazł to, czego tak długo poszukiwał. „Myślę, więc jestem”. To był w jego rozumieniu niezaprzeczalny pewnik.
Fakt myślenia nie dowodzi jednak faktu realności świata. Kartezjusz założył że mógłby istnieć „Demon zwodziciel” (patrz superkomputery i wirtualna rzeczywistość), który mógłby tworzyć idealną iluzję. (Z resztą, czy musiałaby ona być aż taka idealna? Przecież nie znając innego świata i tak zaakceptowalibyśmy to, co jest nam dane).
Kartezjusz rozumował dalej tak – w moim umyśle istnieje idea Boga. Jest ona tak doskonała, że ja sam nie mogłem jej wymyślić. Musiała ona zostać mi „zaszczepiona”. A więc Bóg musi istnieć. A skoro istnieje dobry Bóg, to czy pozwoliłby na to, by człowiek był oszukiwany?
W ten sposób, okrężną drogą, ze słynnego „Cogito” Kartezjusz „udowadnia” istnienie Boga i świata.
Argumenty krytyczne zaczynają się już na samym początku. Fakt, że następuje proces myślenia, nie musi wcale dowodzić, że rzeczywiście istnieje ktoś, kto myśli, ani, że jego przekonania są prawdziwe. Nie można też założyć, że w umyśle człowieka istnieje idea Boga, która z definicji jest nieskończona, więc nie mogłaby zawierać się w niczyim ograniczonym umyśle.
Nie ma więc niczego, czego moglibyśmy być pewni całkowicie.
Warto tu sprostować trochę ten wywód, żeby załagodzić „szok”. Sami filozofowie, np. Hume ostatecznie odwołują się do tzw. zdrowego rozsądku, który jest potrzebny, by normalnie funkcjonować. Pewien stopień realności świata trzeba przyjąć jako pewnik. Niemniej jednak taka refleksja ma swój urok...
...czy ma jednak sens? Po co zastanawiać się nad „głupotami”?
Świadomość ograniczeń ludzkiego umysłu i zmysłów jest źródłem praktycznej wiedzy o świecie. Gdybyśmy nie wiedzieli, że zmysły mogą nas mylić, do tej pory sądzilibyśmy, że słońce ma wielkość piłki do koszykówki. Podobnie jest z rozumem. Jego ograniczenia są przedmiotem badań psychologii, neurologii, neuromarketingu, pośrednio też socjologii... Czy aby kampania wyborcza nie jest przykładem praktycznego wykorzystania tej wiedzy :-)?? Od zdawałoby się - absurdalnej refleksji do praktycznej wiedzy droga nie jest wcale taka daleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz