Nie chodzi wcale o głośny film, który właśnie wszedł na ekrany kin, chociaż pośredni związek pewnie istnieje.
Do napisania posta skłoniły mnie najnowsze wiadomości. Jakiś radykał zapragnął wysadzić w powietrze Sejm. Informację tę przedstawiono w skojarzeniu z działaniami Breivika, być może słusznie, choć za mało jeszcze wiadomo by wydawać w tej sprawie ostateczny osąd.
Nie bez znaczenia jest też to, co mogliśmy zobaczyć na Marszu Niepodległości, tym mniej oficjalnym. Polska jak i inne kraje Europy tkwi w matni kryzysu i zwraca się na prawo. Także mentalnie. Nie zawsze oznacza to jednak patriotyzm w pozytywnym sensie tego słowa. Gdzie tkwi przyczyna?
Jedna z zasadniczych przyczyn tkwi w złej edukacji i będę się przy tym upierał. Nie można sprowadzić roli szkoły do przygotowywania pracowników. Dla wielu osób są to niestety banały bez znaczenia, ponieważ najważniejsze są dla nich pieniądze i doraźne kalkulacje. Szkoła powinna wychowywać także światopoglądowo, w duchu wielokulturowości i tolerancji.
W tej roli doskonale mogłaby sprawdzić się edukacja filozoficzna, elementy filozofii, itp. - wprowadzone w szkołach jako normalny przedmiot. Przydałoby się to, ponieważ ludzie nieświadomi, bezkrytyczni, z łatwością podchwycą hasła, nawet te najgłupsze i najniebezpieczniejsze.
Jeśli uczę się o różnych poglądach (a tak właśnie wygląda nauczanie filozofii) i poznaję różne argumenty - uczę się zrozumienia, że NIE ZAWSZE MUSZĘ MIEĆ RACJĘ. Tylko tyle i AŻ tyle. Uczę się, że powinienem argumentować swoje stanowisko, ale także potrafić z niego zrezygnować, gdy pojawią się dobre kontrargumenty. Filozofia jest więc odtrutką na wszelki radykalizm... Uczy pokojowego podejścia do świata i innych ludzi. Tego bardzo brakuje.
Braki takiej edukacji (jest to coś co trwa od półwiecza) zaczynają się uwidaczniać i myślę, że jej odległe skutki mogą być wręcz nieobliczalne.