Pracując w szkołach mam okazję zaobserwować, w jaki sposób uczniowie, nauczyciele i rodzice postrzegają etykę. Coraz częściej mam ważenie, że jest to punkt widzenia odmienny od mojego własnego.
Otóż w powszechnym mniemaniu nauczyciel etyki ma być kimś w rodzaju "nauczyciela moralności", czyli kogoś, kto na swoich zajęciach powie uczniom co jest dobre a co złe. Także w szeroko rozumianym środowisku szkolnym od nauczyciela etyki oczekuje się, w mniej lub bardziej jawny sposób, pełnienia takiej roli.
Dobrym przykładem jest tworzenie "kodeksów etycznych", które mają regulować życie szkoły, jasno określać wartości, które powinny być przestrzegane i piętnować odstępstwa od nich. Próbuje się więc "wtłoczyć" etykę w ramy użyteczności.
Jeśli uczeń ma nie podbitą legitymację, wysyła się go do sekretariatu. Jeśli sprawia kłopoty wychowawcze - do psychologa lub pedagoga. Jeśli boli go ząb - do pani pielęgniarki. Jeśli natomiast rysuje czaszki - do pana Łukasza Henela, nauczyciela etyki, musi bowiem z tym uczniem być coś nie tak i najwyraźniej ma zachwiane rozumienie dobra i zła.
Szkoła więc wchłania etykę, nadając jej użyteczny i "narzędziowy" charakter. Etyka ma za zadanie "prostować" poglądy ucznia, sprawiać, że nie będzie on więcej rysował czaszek, mówił brzydkich słów, będzie mył ręce przed jedzeniem i zaprzestanie stosowania wobec kolegów chwytów wyuczonych na zajęciach z judo.
Wszystko to wydaje się jak najzupełniej słuszne. Jaki inny sens mogłyby mieć zajęcia z etyki?
Można jednak postawić pytanie, czy nie zatracamy w ten sposób filozoficznego charakteru lekcji etyki. Filozofia bowiem jest przede wszystkim sztuką stawiania pytań, a im lepszy filozof, tym dłużej wstrzymuje się od udzielenia na te pytania ostatecznych odpowiedzi. Filozofia nie jest dogmatyczna. Nie funkcjonuje na zasadzie "tak jest i już, zapiszcie to sobie do zeszytu". Jako całość nie jest zbiorem jasno określonych odpowiedzi. Jest raczej zaproszeniem do dyskusji i refleksji.
Osobiście uważam, że to drugie ujęcie etyki posiada w istocie sporą wyższość nad jej rzekomo "wychowawczym" i "praktycznym" wcieleniem. Wyobraźmy sobie bowiem nauczyciela etyki, który prowadzi zajęcia polegające na oznajmianiu reguł zachowania. Tworzy on najrozmaitsze zasady, na przykład: "Ustępuj zawsze staruszce miejsca w tramwaju, zapiszcie do zeszytu". "Bądź miły i uprzejmy dla kolegów, zapiszcie do zeszytu".
Można zastanawiać się, jaka byłaby efektywność tych zajęć.
Być może, z punktu widzenia polskiego systemu nauczania bardzo wysoka. Uczeń miałby (a przynajmniej niektórzy) ładnie prowadzony zeszyt. Być może wielu z uczniów potrafiłoby nawet wymienić reguły dobrego zachowania z pamięci. A zatem, i założenia, i cel - wszystko byłoby osiągnięte. Lecz czy rzeczywiście?
Wystarczyłoby zamknięcie zeszytu, wyjście z klasy nauczyciela, przeniesienie się w nowe środowisko (np. zmiana szkoły, wejście w dorosłość), a wszystko wróciłoby na utarte tory. Tymczasem celem zajęć z etyki jest głęboka zmiana zarówno myślenia, jak i zachowania ucznia. Trwała zmiana, która mogłaby pozytywnie wpływać na całe jego przyszłe życie.
Taką rolę mogą spełnić tylko wnioski, do których dojdziemy sami, z pomocą nauczyciela. Na tym właśnie polega filozoficzny charakter zajęć z etyki. Nauczyciel etyki nie jest od tego, by "gromić" uczniów, lub pouczać ich niczym z ambony. Jest raczej od tego, by pomóc im zrozumieć świat, w którym żyją. Przemyśleć na nowo kwestie związane z dobrem i złem.
Wiele jest wyborów moralnych, w których decyzję podjąć będą musieli sami uczniowie. Zbyt wiele, by dało się je wszystkie przewidzieć i opisać, w formie nakazów i zakazów, a następnie wyuczyć na pamięć i potem zastosować w praktyce, niczym komputerowe algorytmy.
Zasady moralne nieraz kłócą się ze sobą, a ich ślepe przestrzeganie może przynieść więcej szkody, niż ich nieznajomość. Czasem lepiej postępuje ten, kto nie wie, co jest dobre a co złe.
"Czy mogę ukraść jabłko, by uratować umierające z głodu dziecko?", "Czy wolno mi skłamać, aby uratować życie innego człowieka?", "Czy człowiek popełniający samobójstwo aby nie wyjawić nazwisk przyjaciół - konspiratorów podziemnego ruchu oporu popełnia moralnie zły czyn, czy może jest bohaterem"? "Czy ktoś, kto w obliczu śmierci głodowej decyduje się na jedzenie szczątków innych ludzi jest wynaturzonym kanibalem, czy może zwykłym człowiekiem, który nie ma innego wyjścia?", "Czy mamy prawo zestrzelić porwany przez terrorystów samolot, w którym znajdują się niewinni ludzie?" "Czy możemy poświęcić życie trzydziestu ludzi, aby ratować trzy tysiące?".
Nieraz bardzo trudno jest oceniać, osądzać, mówić: To jest dobre, a to jest złe.
Każdy musi sam rozstrzygać, kierować swoim postępowaniem. Etyka, filozofia, mają pomagać, aby te decyzje były możliwie jak najbardziej przemyślane, aby rzeczywiście wybory były NASZE.
Sądzę, że taki sposób nauczania etyki i filozofii, jest najbardziej trwały.Wychodzi poza szkolne klasy, i towarzyszy uczniowi, a potem dorosłemu człowiekowi w głąb samego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz