wtorek, 15 lipca 2014

Dlaczego istniejemy?

To ciekawe pytanie zadają sobie chyba tylko dzieci i niektórzy filozofowie. Większość ludzi uważa je za całkowicie bezsensowne i pozbawione podstaw. Z biegiem czasu uczymy się rezygnować z takich pytań, ponieważ ich zadawanie nie prowadzi do żadnej namacalnej, bezpośredniej korzyści. 

Są też ludzie, którzy uważają, że to pytanie jest bezgranicznie głupie, ponieważ odpowiedź na nie jest oczywista. Pewna uczennica w szkole średniej stwierdziła: "jeśli chce się wiedzieć, skąd się wzięło, trzeba po prostu zapytać o to tatę oraz mamę". 

Odpowiedź jednak nie wydaje się wcale taka łatwa. Pytając rodziców możemy dowiedzieć się, w jaki sposób doszło do tego, że powstało nasze ciało. Ale jakie czynniki zadecydowały, że urodziliśmy się właśnie jako dzieci tych, a nie innych rodziców, z takim zestawem genów, w tym a nie innym miejscu oraz czasie? Wreszcie - jak to się stało, że wraz z powstaniem tego właśnie ciała zaczęła kształtować się nasza świadomość? A może ulegamy jakiemuś złudzeniu, może poczucie naszej indywidualności jest po prostu pewnego rodzaju fikcją wytwarzaną przez nasz mózg? 

W pewnym stopniu można spróbować odpowiedzieć na to pytanie odwołując się do pewnych praw rządzących całym Wszechświatem. Na pewno wiele osób słyszało o teorii ewolucji Darwina. Zakłada ona, że w pewnym momencie, być może na skutek niezwykłego zbiegu okoliczności, na Ziemi pojawia się jakaś bardzo prosta forma życia. Następnie ewoluuje ona na drodze prób i błędów, doboru naturalnego, by ostatecznie osiągać niezliczoną różnorodność jaką można zaobserwować na całej Ziemi. 

Niektórzy naukowcy zwracają uwagę, że prawdopodobieństwo nastąpienia takiego zdarzenia, gdybyśmy brali pod uwagę samą Ziemię, jest niezwykle małe. Graniczące z nieprawdopodobieństwem. Jeśli jednak przyjmiemy, że w całym Wszechświecie znajdują się miliony milionów planet, to prawdopodobieństwo zdarzenia rośnie... a jeśli do tego uświadomimy sobie jak długo istnieje Wszechświat - prawdopodobieństwo zaczyna być całkiem, całkiem spore...

Podobnie rzecz ma się z całym Wszechświatem. Aby w ogóle mógł istnieć, i to w takiej postaci, by gdzieś mogło powstać życie, musi on spełniać szereg rygorystycznych warunków. Na przykład reakcje termojądrowe zachodzące w gwiazdach muszą przebiegać dokładnie w takim tempie, w jakim się to dzieje. 
Znów mamy do czynienia z niebywałym zbiegiem okoliczności... ale może da się go wyjaśnić, zakładając, że istnieje bardzo wielka liczba innych Wszechświatów. Wtedy nasze prawdopodobieństwo, że w jednym z nich będą akurat takie warunki, jakie są potrzebne - znów jest całkiem spore. Może więc także nasz Wszechświat - jest wytworem ewolucji. Wygrał "walkę o byt" z innymi, "mniej udanymi" wersjami. 

Być może podobne rozumowanie można odnieść do naszej własnej świadomości. Jej narodziny wymagają zaistnienie pewnego prostego faktu narodzin. W moim przekonaniu ten moment narodzin świadomości jest jeszcze okryty tajemnicą. Niemniej - jest to jakiś zachodzący w Kosmosie fakt. Być może niemal nieskończony/nieskończony czas i niezliczona ilość prób doprowadziła właśnie to tego fenomenu - powstania każdego z nas, razem z naszą indywidualną świadomością i historią naszego życia.

Można zadać ciekawe pytanie - czy w tak ogromnym Multiświecie, zawierającym w sobie niezliczoną liczbę Wszechświatów, a także planet, trwającym w dodatku przez jakąś nieprawdopodobną liczbę miliardów lat, ten szczególny fakt, jakim jest pojawienie się naszej świadomości - jest niepowtarzalny? Czy może "przytrafia się" to od czasu do czasu? Na to pytanie, przynajmniej na razie, każdy musi spróbować odpowiedzieć sobie sam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz