środa, 26 września 2012

Fikcyjna etyka

Etyki w szkołach przybywa. Rodzice coraz częściej upominają się o wprowadzenie tego przedmiotu. Niestety, trzeba zwrócić uwagę, że częstokroć są to zajęcia organizowane "na odczepnego". Mam tu na myśli sytuacje, kiedy w szkole do której uczęszcza np. 600 osób, z czego 80 nie chodzi na religię - etykę organizuje się w wymiarze dwóch godzin tygodniowo dla wszystkich uczniów z całej szkoły.

Dlaczego jest to złe?
1. Przy zróżnicowanym planie nie ma możliwości, by przy tylu godzinach na etykę uczęszczali wszyscy uczniowie, którzy wyrażają taką chęć.
2. Tak mała ilość godzin skutecznie zniechęca uczniów. Spora część musiałaby czekać np. dwie godziny, lub w ogóle nie mają możliwości uczęszczania na takie zajęcia, ponieważ w tym czasie mają... np. matematykę. 

Absolutne minimum, przy szkole do której uczęszcza 300 uczniów, z czego, powiedzmy chociażby 20 chce chodzić na etykę to 4 godziny tygodniowo. Daje to realną możliwość wyboru wszystkim uczniom.

Koniecznie trzeba też zwrócić uwagę na pewien proceder, który dotyka wielu nauczycieli etyki. Pomimo, że lekcje etyki są już w danej szkole organizowane - rokrocznie "zbiera się chętnych" do końca października. 
Podkreślam, dzieje się to nawet wtedy, gdy nauczyciel już prowadzi zajęcia kilka lat, i w szkole SĄ OSOBY, KTÓRE CHCĄ UCZĘSZCZAĆ NA ETYKĘ. "Zbieranie chętnych" miałoby sens albo na początku, przy wprowadzaniu przedmiotu, albo - już na koniec roku szkolnego, by wiedzieć czy wprowadzać etykę w roku kolejnym.

Prawo oświatowe jest tak skonstruowane, że jeśli z nauczycielem podpisuje się umowę później, niż 1 września - nie może ona obejmować wakacji. W ten sposób nauczyciele etyki są często corocznie pozbawiani źródła utrzymania przez ponad trzy miesiące i potem "na nowo" zatrudniani gdy "zbiorą się chętni" pod koniec października. Szczerze mówiąc, zastanawiam się, czy jest to w ogóle zgodne z prawem... przecież na przykład w Kodeksie Pracy wygląda to tak, że już 3-cia umowa powinna być na stałe.. Co prawda nauczyciela obowiązują inne przepisy, ale i tak jest to mocno nie fair i pachnie pewnym manipulanctwem.
Nie zawsze tak to wygląda, ale w wielu szkołach tak jest, co wiem na przykładzie moich znajomych i przyjaciół uczących tego przedmiotu.Czy można coś z tym zrobić? Nie wiem. Ale na pewno trzeba o tym wreszcie otwarcie napisać.