środa, 25 lipca 2012

Książki na śmietnikach

Napisałem jakiś czas temu opowiadanie, w którym książki leżą na śmietnikach, ponieważ nikomu nie są już potrzebne. Nie można go na razie nigdzie przeczytać, ponieważ wysłałem je na konkurs. Oczywiście - jako opowiadanie fantastyczne.

Na pewno nie wygram. Wizja ta wyda się zbyt straszliwa każdemu recenzentowi/redaktorowi. Zbyt nieprawdopodobna.

O dziwo jednak, rzeczywistość natychmiast zareagowała na moje wymysły. Niczym w Matrixie natychmiast wygenerowane zostały sytuacje rodem z mojej własnej wyobraźni.

Już 2 razy, w krótkim odstępie czasu, kiedy przemierzałem bogatą dzielnicę domków jednorodzinnych spostrzegłem na śmietnikach książki.

Nie, nie pojedyncze egzemplarze. Całe kolekcje. Dobrze zachowane. O podróżach, komputerach, poradniki, o parapsychologii, o filozofii. 

Przerażony, że ktoś może mnie ubiec natychmiast skombinowałem jakiś pojazd i w wielkim pośpiechu zabrałem swój łup. Wyobraźnia podsuwała mi cały czas obrazy goniących mnie radiowozów, helikoptera, obywateli chcących dokonać "ujęcia" itd. - pomimo, że książki wyraźnie leżały na śmietniku, na ulicy, w sąsiedztwie starych szmat, kartonów i odpadków.

Tymczasem kątem oka dostrzegałem, jak okoliczni mieszkańcy przyglądają mi się nie ukrywając zdumienia. 

Ogarnęło mnie jakieś mrożące krew w żyłach przeczucie. Z tego rodzaju, jakie musiało ogarnąć Rzymian na widok barbarzyńców pod murami miasta. Czyżby kończyła się jakaś epoka i zaczynała nowa? Chyba niekoniecznie lepsza...