poniedziałek, 5 września 2011

Czy powszechnie akceptowany znaczy - dobry?

Moralność w pewnym zakresie jest wynikiem umowy. Oczywiście, nie tylko... źródeł moralnych przeczuć można szukać w naszej naturze, w racjonalnym myśleniu, w religiach świata... a jednak umowa odgrywa w tym wszystkim sporą rolę.
Na przykład - kiedyś niższa pozycja społeczna kobiety była uważana za coś zupełnie naturalnego. Wynikało to z tradycji, pewnej interpretacji świętych pism, ale także - umowy. Zwyczajowo przypisywano kobiecie mniej prestiżowe funkcje.
Podobnie rzecz ma się z wieloma innymi sprawami. Niewolnictwo zdawało się czymś zupełnie oczywistym. Także fakt, że ktoś urodzony w bogatej rodzinie miał się lepiej niż ten, urodzony na nizinach społecznych (to istnieje po dziś dzień). Również po dziś dzień, na mocy pewnej kulturowej umowy, w niektórych środowiskach zwierzęta uważane są jedynie za bezmyślną, nieczułą siłę roboczą i źródło pożywienia. Także przyroda przez wielu nadal uważana jest za coś, co można bezkarnie niszczyć i eksploatować.
Wszystkie te błędne przekonania cechuje jedno - przeświadczenie o "oczywistości".

Otóż - dla wielu ludzi  "oczywiste" jest, że przyroda znajduje się pod władzą człowieka, zwierzęta mają mu służyć, że nierówności społeczne wynikają z porządku świata a nawet (!!!) z łaski Bożej lub jej braku.

Tą pokrętną drogą zmierzam do kwestii zupełnie innej. Do samego kapitalizmu. Pozornie, kapitalizm kojarzy nam się z poszanowaniem własności, dobrobytem, twardą, ale uczciwą konkurencją, która niejako automatycznie (niewidzialna ręka rynku) wyłania tych najlepszych.

Moralność kapitalizmu zdaje się być już dzisiaj czymś najzupełniej oczywistym (dla większości ludzi).
Jednak -  czy na pewno kapitalizm jest moralny?
Tutaj na pewno głos powinni zabrać więksi znawcy tematu. Ale wydaje się, że generowanie dochodu poprzez sam kapitał, sam fakt jego posiadania nie może być sprawiedliwe, moralne.

Dlaczego, na przykład, Kowalski musi zarabiać na swoje utrzymanie pracując 12 godzin dziennie, podczas gdy X może nie pracować w ogóle i posiadać większe (dużo) niż Kowalski dochody?

Dochód, w przypadku X generuje sam kapitał - mogą to być pieniądze w banku, obligacje, akcje, hale, maszyny, ludzie, wszystko co w dosłownym i przenośnym sensie "posiada". Mogą to być również nieruchomości, a także rozmaite roszczenia finansowe, umacniane jeszcze przez prawo, które, jak powszechnie wiadomo - służy ludziom bogatym.

Wszystko to dzieje się w majestacie "oczywistości" i prawa.

Można pobawić się w futurystę i zadać ciekawe pytanie - jak będzie to oceniane w przyszłych epokach? Czy dla ludzi za sto, dwieście lat fakt oprocentowania kredytów, zdzieranie pieniędzy z lokatorów, eksmisje rodzin, zarabianie ogromnych sum jedynie dzięki posiadanemu kapitałowi i dziedziczeniu - czy to wszystko nie zostanie kiedyś uznane za przejaw etycznego barbarzyństwa, podobnie jak my dzisiaj odrzucamy już niewolnictwo czy dyskryminację kobiet? Oto ciekawe pytanie :-)

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz