czwartek, 26 grudnia 2013

Czy umysł jest materialny?

Kiedyś, jeszcze w szkole średniej mieliśmy w szkole koleżankę, która z upodobaniem powtarzała "miłość to czysta chemia". Lubiła też często mówić, że wszystko co myślimy, nasze uczucia, emocje - to jedynie reakcje chemiczne zachodzące w mózgu człowieka. Ona poszła na "biolchem". Ja na filozofię. 

Ponieważ zawsze ciekawiły mnie dziwne i ważne pytania - od dawna się nad tym zastanawiałem. Jak to jest? Czy rzeczywiście całe moje JA może sprowadzić się do pracy neuronów w tych kilkunastu centymetrach kwadratowych mózgu? 

Istnieje bardzo wiele argumentów popierających tezę, że tak właśnie jest. Osoby interesujące się choć trochę filozofią znają je dobrze. Uszkodzenie mózgu powoduje uszkodzenie umysłu. Stan organizmu wpływa na nasze myślenie. Urządzenia takie jak rezonans magnetyczny pokazują zależność pomiędzy uczuciami, emocjami a konkretnymi obszarami mózgu, które się aktywują. 

Wreszcie klasyczny argument - gdyby umysł był niematerialny, nie mógłby oddziaływać na materialne ciało. Do tego jeszcze argument wysuwany przez wielu materialistów - jeśli wszystko w przyrodzie jest zdeterminowane, to nasze decyzje również. Są one zdeterminowane na poziomie fizycznym. Zdaniem tych myślicieli wolna wola jest w zasadzie złudzeniem. To nie ja decyduję, czy na śniadanie zjem owsiankę czy kanapkę. Tak mi się może jedynie wydawać. Decydują za mnie prawa przyrody. Mój mózg podlega im tak samo jak wszystko inne. Więc gdzie tu miejsce na jakiś "umysł"? Przecież gdyby ten niematerialny umysł postanowił, że chce jednak owsiankę - i tak nie miałby nic do powiedzenia.

Natrafiłem jednak niedawno na ciekawy argument, z którym wcześniej się nie spotkałem. I o tym chciałbym właśnie wspomnieć. Wyobraźmy sobie człowieka, który zjada właśnie kawałek cytryny. Czuje on kwaśny smak. Wyobraźmy sobie teraz, że otwieramy czaszkę (tak, wiem, to brutalne) tego człowieka i poszukujemy w jego mózgu smaku kwaśnego. Raczej go tam nie znajdziemy. Jest to coś zbyt nieuchwytnego. 

Owszem, można powiedzieć, że w chwili, gdy ów człowiek ugryzł cytrynę w mózgu stało się to i to. Neurony zostały pobudzone. A jednak - gdzie podziało się doświadczenie kwaśnego smaku? 

Przyznam się, że ten argument mnie zastanowił. Bo i rzeczywiście - co z tego, że zachodzi związek pomiędzy pracą mózgu a umysłem. Nie musi to jeszcze ostatecznie dowodzić, że jedno jest tożsame z drugim. 

Jeszcze ciekawszy jest drugi argument. Wyobraźmy sobie kosmitów żyjących na planecie X. Nie mają oni oczu i w związku z tym nie mogą oglądać barw. Bardzo jednak chcieliby dowiedzieć się, jak wygląda kolor czerwony. W związku z tym wpadają na niecny pomysł. Porywają na pokład swojego statku Karola. Następnie pokazują mu różne czerwone rzeczy. Keczup, pomidory, czerwoną szminkę, co tam jeszcze chcecie. Wreszcie skanują jego mózg przy pomocy ultranowoczesnego skanera, który jest w stanie zbadać stan mózgu z dokładnością do każdego atomu. 
Czy na podstawie uzyskanych informacji dowiedzą się jak wygląda kolor czerwony?
No właśnie :-) Czyżby zagadka ludzkiego umysłu nie została jeszcze całkiem rozwiązana?....
Żałuję, że nie poznałem tego argumentu wcześniej. Mógłbym przytoczyć go mojej koleżance. Ciekawe, co by powiedziała.


1 komentarz:

  1. Jednak wydaje się mało prawdopodobne aby umysł mógł istnieć bez mózgu, lub struktur przypominających ten narząd.
    Dariusz.

    OdpowiedzUsuń