niedziela, 19 października 2014

Lekcje etyki nie muszą być nastawione przeciw religii

Serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu z moją przyjaciółką dr Joanną Chrzanowską, którego udzieliła dla Gazety Wyborczej. Brawo Asiu, od zawsze uważałem, że sprowadzanie lekcji etyki lub filozofii do "antykatechezy"wynika z dużego nieporozumienia i jest zwyczajnie dla tych przedmiotów krzywdzące. 



sobota, 18 października 2014

Uniwersalny temat

W życiu  nauczyciela etyki przychodzi taki moment, w którym brakuje pomysłu na lekcję. Nauczyciel każdego innego przedmiotu ma w takich okolicznościach ułatwione zadanie. Poleca bowiem uczniom wyciągnięcie podręcznika, przygotowanego dla danej klasy i otwarcie go na... następnym temacie.
W przypadku etyki nie jest tak łatwo. Uczniowie uczęszczający na etykę przez kilka lat bardzo dobrze znają już obowiązujący w klasach 1-3 podręcznik Pana Marka Gorczyka.
Wtedy przydaje się jeden z "uniwersalnych tematów", któremu zawsze można nadać nowe wcielenie, nowy kierunek.
Takim tematem jest lekcja o bohaterach.
Poniżej podaję przykładowy tekst. Możecie go zmodyfikować wedle uznania, ponieważ porusza aż DWA wątki. Pierwszym z nich i głównym jest temat bohaterstwa. Drugim, w tym przypadku pobocznym - godność dziecka. Ja upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, ale Wy możecie te kwestie rozdzielić od siebie modyfikując nieco tekst.


Supermen

Pewnego razu na lekcji pani zapytała nas, kim są nasi rodzice. Każdy musiał wstać i głośno o tym opowiedzieć. Osobiście uważam, że to strasznie głupie. Joasia wstała i powiedziała, że mieszka tylko z mamą. Pani bardzo się zdziwiła i chciała koniecznie  się dowiedzieć, dlaczego nie z tatą, babcią i dziadkiem. Wtedy Joasia zrobiła bardzo smutną minę. Naszej pani wychowawczyni chyba zrobiło się trochę głupio, bo dała wreszcie Joasi spokój.
Później jednak wstał Staszek i powiedział coś, co wprawiło nas w osłupienie. Stwierdził z przekonaniem, że jego tata jest Supermenem. Pani na początku robiła dobrą minę do złej gry.
- No, Staszek, fajny żart, ale powiedz wreszcie prawdę! – powiedziała.
- Mówię najprawdziwszą prawdę – odparł Staszek.
- No to zobaczymy! – Nasza wychowawczyni nie lubiła dawać za wygraną. – Zapraszam twojego tatę na następne zajęcia. Niech pokaże nam te swoje super-moce, zaprezentuje jak lata po klasie i przecina laserem, który ma w oczach -nawet najtwardszą stal.
Nasza pani najwyraźniej widziała co najmniej jeden film o Supermenie.
Na następną lekcję czekaliśmy w wielkim napięciu. Niby nikt nie wierzył w tajemnicze słowa Staszka, ale przecież… nigdy nie wiadomo. A jeśli… tata Staszka rzeczywiście okaże się Supermenem? Wleci do klasy i pokaże nam swoje super-zdolności?
Następnego dnia wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Nagle drzwi się otworzyły.
- Tata! – Zawołał Staszek.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stał tam niewysoki, lekko już łysiejący człowiek w średnim wieku. Na głowie miał kask i ubrany był w mundur z dużym, odblaskowym napisem „STRAŻ”. 
- No i gdzie ten Supermen? – zawołał jeden z moich klasowych kolegów, Jacek.
Pani jednak nic nie powiedziała, tylko otworzyła ze zdziwienia usta. Potem skinęła lekko głową, co chyba miała oznaczać „proszę, niech pan mówi”.

Tata Staszka pokazał nam swój hełm i specjalny toporek. Zaczął opowiadać o tym, jak wstąpił do straży pożarnej, bo chciał pomagać innym ludziom. Mówił o trudnych akcjach, kiedy trzeba było ratować ludzi z pożarów, poszukiwać zaginionych osób, a także pomagać ofiarom różnych wypadków. Na koniec opowiedział nam trochę zabawną historyjkę, kiedy razem z kolegami musiał ściągać z drzewa małego kotka, który najwyraźniej bał się samemu zejść na dół. Kotkowi oczywiście nic się nie stało i bezpiecznie wrócił do swojej zachwyconej właścicielki.
Nigdy tego wcześniej nie robiliśmy, ale na zakończenie wszyscy zaczęli bić brawo. Ojciec Staszka lekko się zarumienił.
Potem w klasie zapadła cisza. Wszyscy spojrzeliśmy wyczekująco na naszą panią wychowawczynię. Nie wiadomo dlaczego wyglądała, jakby czegoś się wstydziła.
- Dziękuję tacie Staszka – powiedziała – to, co nam opowiedział, było bardzo ciekawe. Muszę powiedzieć, że Staszek miał rację, jego tata rzeczywiście jest Supermenem. Każdy, kto potrafi pomagać innym w potrzebie może nim być. I jeszcze jedno. Kiedy następnym razem będziemy opowiadać o rodzinie, chciałabym, aby robiły to jedynie te osoby, które po prostu będą miały na to ochotę.


Pytania pomocnicze:

Czy pani wychowawczyni postąpiła dobrze, zadając Joasi kłopotliwe pytania przy klasie?
Co powiedział Staszek?
Dlaczego pani nie chciała wierzyć Staszkowi?
Kim okazał się tata Staszka?
Dlaczego dzieci w końcu uwierzyły, że tatę Staszka można nazwać Supermenem?
Co zrozumiała pani?


 Garść uwag:

Dalszy rozwój tematu zależy od Was. Można poprosić uczniów o zbudowanie/narysowanie "prawdziwego bohatera" i podanie jego cech. Ja poszedłem nieco inną ścieżką. Zadałem mianowicie pytanie, czy ktoś, kto dokonuje wielkiego odkrycia, jest naukowcem lub podróżnikiem - może zostać uznany za bohatera.
Pytanie w moim przekonaniu wcale nie jest bezsensowne. Czy możemy nazwać bohaterem kogoś, kto wynalazł np. prąd elektryczny lub żarówkę? Bez wątpienia musiał pokonać wiele przeciwności, zmierzyć się z ludzką nieżyczliwością. Musiał zachować wytrwałość, mając na względzie korzyść, jaką kiedyś z jego pomysłu odniosą ludzie. Posiadał również odwagę konieczną do porzucenia utartych ścieżek. Równie dobrze mógł przecież zostać prawnikiem lub handlarzem.
Na zakończenie obejrzeliśmy film animowany o Edisonie.


piątek, 3 października 2014

Dziękuję za wiadomości

Dobrze zrobiłem, że umieściłem na swoim blogu formularz kontaktowy. Dziennie otrzymuję po kilkanaście wiadomości. Według mnie jest to sporo, zwłaszcza, że cztery lata temu, kiedy założyłem tego bloga, nie pisał do mnie pies z kulawą nogą. Dziękuję za mejle i wiele miłych słów. Cieszę się, że mój blog  podsuwa pomysły na lekcję nauczycielom etyki. 

Zaczynam nawet myśleć o napisaniu jakiejś książki - podręcznika, w którym można by zebrać wszystkie bardziej udane pomysły. 

Czekam na wiadomości od Was, również te krytyczne. One także są potrzebne. Nauczanie etyki w szkołach jest u nas nadal pionierskim zajęciem. Dlatego z pewnością wiele rzeczy można robić lepiej. 

No cóż - na koniec bardziej przykra sprawa... część wiadomości to prośby o plany wynikowe, plany rozwoju osobistego nauczyciela i inne "gotowce". Nie żebym nie był koleżeński... ale szanujmy się nawzajem. Mimo najlepszych chęci nie mam aż tyle czasu, aby wypełniać dokumenty za innych. Zachowajmy pewną klasę. W końcu jesteśmy... nauczycielami. Ten blog ma przede wszystkim dotyczyć treści zajęć z etyki i tematów jakie na etyce można poruszyć z uczniami, a nie absurdalnej papierologii, która w mojej opinii jest przekleństwem polskiej szkoły. 

Załącznik do wklejki 4, tekst o Azorze, do użytku w starszych klasach

Trudno wyobrazić sobie większy zachwyt niż ten, jakiego doświadczył Tomek na widok nowego prezentu od rodziców. Ten prezent był inny od wszystkich. Był żywy.
- To twój nowy przyjaciel – powiedziała mama, a pies podbiegł do Tomka i polizał go po twarzy wachlując ogonem. – Jest twoim przyjacielem, a więc musisz o niego dbać – dodała.
- Tak jest – odparł chłopiec z przekonaniem – wyprowadzanie psa na spacer, zabawa, dokładanie karmy do miski to sama przyjemność.
          Mijały tygodnie podczas których pies coraz bardziej spowszedniał Tomkowi. Zabawy stawały się coraz bardziej monotonne, chłopcu nie zawsze chciało się wyprowadzać wilczura na spacer, szczególnie wtedy gdy padał deszcz lub w telewizji leciały „Przygody Hulka Niewyobrażalnego”. Pies stał wtedy przed drzwiami i wpatrywał się w Tomka smutnym wzrokiem.
                - To twój przyjaciel – upomniała go mama – przyjaźń to niestety także obowiązki.
Tomek wiedział, że mama ma rację. Dorośli często miewają rację, zwłaszcza rodzice, ale przecież to co trzeba zrobić, nie zawsze jest przyjemne.
Niebawem w życiu Tomka nastąpiła jeszcze większa zmiana. Na urodziny otrzymał od taty Boba – plastikowego robota mówiącego ludzkim głosem. Podobno kosztował aż tysiąc złotych!
- Hej Bob, siema – powiedział Tomek
- Witaj Tomek – odparł Bob podnosząc rękę i wprawiając chłopca w zachwyt.
Była to naprawdę niezwykła zabawka. Potrafiła nie tylko powiedzieć kilkaset zdań, ale nawet wykonywać komendy głosowe. Kiedy Tomek zawołał „ognia, Bob!”, ten unosił uzbrojoną w laserowy karabin rękę i dawał krok do przodu. Słychać było odgłosy wystrzałów, a umieszczona na końcu karabinu mała dioda imitowała błysk płomienia. Boba można było rozkładać i składać na nowo. Był Bob policjant, Bob żołnierz, Bob strażak. Nikt nie mógł równać się z plastikowym Bobem, który niebawem stał się obiektem zazdrości kolegów.
Tomek szybko zapomniał o swoim dawnym przyjacielu, Azorze. Pies właściwie przestał dla niego istnieć. Można nawet powiedzieć, że zaczął zawadzać.
Pewnego wieczoru Tomek został zupełnie sam w domu. Rodzice wybrali się do kina. Azor spał przy drzwiach, zupełnie zapomniany i porzucony jak stara zabawka, która się znudziła. Nagle chłopiec posłyszał jakiś niepokojący szelest. Mogło to być cokolwiek. Ściszył zupełnie telewizor, w którym leciały właśnie przygody Hulka Niewyobrażalnego. Nasłuchiwał. W łazience kapał niedokręcony kran. Gdzieś w rurach zaszumiała cicho woda. Za oknem powoli wzmagał się wiatr, a gałęzie rosnącego za oknami domu drzewa rzucały na ściany dziwne, niepokojące cienie.
W kącie pokoju stała szafa – wielka i milcząca. Musiało to zbyć złudzenie, a jednak – w jej głębi coś zatrzeszczało. Cóż może kryć się w takiej wielkiej, starej, milczącej szafie? Możliwa odpowiedź jest tylko jedna – lepiej się nad tym nie zastanawiać. Bo jeśli się człowiek zacznie nad tym zastanawiać, strach sprawi, że nie będzie mógł nawet uciekać.
Łóżko!, pomyślał Tomek, wejdę pod łóżko i tam zaczekam na rodziców. Jednak i pod łóżkiem coś mogło się skryć, przyczajone, cierpliwe i nieskończenie straszne.
Nagle w całym domu zgasło światło. Z telewizora znikł Hulk Niewyobrażalny. Tomek został sam. Nikt ani nic nie mogło mu pomóc.
Stuk-stuk. Ktoś zapukał palcami w szybę. Cicho i – w pewnym stopniu – żartobliwie. Tak, jakby doskonale wiedział, że Tomek jest zupełnie sam i cieszył się, że chłopiec jest tak bardzo przestraszony.
Stuk – stuk, mówiło to stukanie, "wiem że tam jesteś. Więc lepiej otwórz, póki grzecznie proszę, bo inaczej będę stał tu i stukał do sądnego dnia, gdy skończy się czas i zatrzymają się wszystkie zegary".
Tomek spojrzał w okno, chociaż wcale nie miał na to ochoty. Bał się tego, co może za nim ujrzeć, tam, na dworze, gdzie była ciemność i wiatr. I wtedy to zobaczył. Ponura postać w kapeluszu i czarnym płaszczu zaglądała do środka.
Nie będziemy opisywać tutaj jak dokładnie wyglądała ta postać, ponieważ większość z Was nie mogłaby potem zasnąć. Nie spalibyście długimi nocami, tygodniami, i z pewnością – nie doprowadziłoby to do niczego dobrego. Być może nie zasnęlibyście nawet do końca życia. Wystarczy powiedzieć, że Tomek bardzo głośno wrzasnął. Krzycząc zawołał swojego najlepszego przyjaciela, plastikowego Boba.
- Bob! Na pomoc!
Bob Plastikowy nie mógł jednak nic zdziałać. Był przecież tylko zwykłą zabawką. 
W domu jednak znajdował się jeszcze ktoś inny.
Czarna błyskawica przemknęła przez pokój i wystrzeliła w stronę okna. Pies Azor zaniósł się głośnym ujadaniem. Wynoś się! Precz intruzie!
Ciemny kształt zza okna zniknął błyskawicznie. Do uszu Tomka dobiegł trzask łamanych w pośpiesznej ucieczce gałęzi. Tajemniczy człowiek zza okna – kimkolwiek był – uciekł w popłochu.
Tomek podbiegł do Azora i złapał go mocno za szyję. Czuł się bezpiecznie przy swoim obrońcy, zapach sierści psa i wyczuwalne mocne bicie jego serca napełniały chłopca spokojem.

Niebawem powrócili rodzice. Tata naprawił bezpieczniki i w całym domu znów zrobiło się jasno. Tomek opowiedział swoją przygodę. Tata wyszedł przed dom i długo nie wracał. Kiedy w końcu się pojawił, powiedział wpatrując się za okno, a może gdzieś znacznie, znacznie dalej:
- Wszystko jedynie ci się wydawało. Nikogo tu nie było.
Nazajutrz jednak Tomek poszedł do ogrodu. Azor mu towarzyszył. Chłopiec  spostrzegł stratowane ciężkimi butami rabaty z kwiatami.  Zrozumiał, że tata nie powiedział mu całej prawdy.  Była to pierwsza w jego życiu lekcja dorosłości. Pochylił się nad psem i przytulił go mocno do siebie.
- Dziękuję, Azor – wyszeptał mu do ucha – teraz wiem, że nie Plastikowy Bob, ani nie Hulk Niewyobrażalny są moimi najlepszymi przyjaciółmi, ale ty. Ponieważ ty jesteś prawdziwy.


Prawdziwy przyjaciel

Wklejka nr 4Wklej kartkę do swojego zeszytu od etyki. To jest Twoja notatka z lekcji.

Temat: czym jest przyjaźń?
1.      Skąd się biorą przyjaciele?
2.      Jak znaleźć sobie przyjaciela?
3.      Czy wolno donieść na przyjaciela, jeśli zrobił coś złego?
4.      Jak poznać prawdziwego przyjaciela?
5.      Kiedy przydają się przyjaciele?
6.      Jaki powinien być prawdziwy przyjaciel?
7.      Czy każda przyjaźń jest dobra?
8.      Czy przyjaciółmi jest się na całe życie?
9.      Czy przyjaźń jest sztuką, której można się uczyć?
10.  Czy należy wybaczyć przyjacielowi?
11.  Czy przyjaciela można kupić w sklepie?
12.  Czy zwierzę może być przyjacielem?
13.  Czy animowane zwierzątko w telefonie może być przyjacielem?
14.  Czy w Internecie można poznawać prawdziwych przyjaciół?
15.  Na co trzeba uważać przy doborze przyjaciół?
16.  Czy aby mieć przyjaciela trzeba posiadać dużo pieniędzy?
17.  Czy przyjaciela można stracić?
18.  Czy warto go mieć, jeśli można go stracić?
19.  Czy da się żyć bez przyjaźni?
20.  Czy przyjaźń może być większa lub mniejsza?
21.  Kiedy trzeba zerwać przyjaźń?
Zadanie – „mapa przyjaźni”, rysunki „mój najlepszy przyjaciel”. Dla IV-VI analiza krótkiego tekstu o Azorze.